Z popielnika
już mi się nie chce
pragnę jedynie zdążyć opuścić
piękną katastrofę
niemożności
gdy ciało którym zawiaduję
odmówi posłuchu
i stanie się głuche
na moje skomlenie
wstań chwyć idź
już mi się nie chce
pokładać nadziei w sztuce
wierzyć w to
handmade w wolierze
falbany piłki lotki
pióra
za które świat przyznaje
granty
swoim z odpowiednią
ilością punktów
za pochodzenie
nie należę do sfer
więc nic z tego nie będzie
no chyba że stanę się
sztuką mięsa
wiszącą u rzeźnika
i rozłoży mnie
na czynniki pierwsze
francis bacon