Wilhelm Brasse

Jestem portrecistą widzę twarze z przodu z profilu z nakryciem głowy
niektóre osoby pójdą na druty
większość zginie śmiercią męczeńską jej nie godzi się uwieczniać

Lubią ewidencjonować jeżeli trafisz na dobre komando
to nie zmuzułmaniejesz oczy nie będą patrzeć w nieskończoność
a myśl nie skupi się tylko na jedzeniu jako jedynym marzeniu i celu

Tu jest dużo światła fotografuję tych co się powiesili
Wychudłą parę bliźniąt jednojajowych o niebieskich oczach która
wpadła w oko nieskazitelnemu doktorowi Mengele

On roztoczył parasol ochronny nad swoim materiałem badawczym
rodzeństwem karłów z Transylwanii siedmioma krasnoludkami
w ładną pogodę obserwują świat siedząc przed barakiem na zydlach
doczekają happy endu

Boję się bo piekło trwa znacznie dłużej niż tysiąc dni i nocy
jako dzieci marzyliśmy że ratujemy dziewicę przed smokiem a świat
uwalniamy od zła

Ten co je drugie śniadanie w pobliżu składu cyklonu też śnił epos
rycerski nim uwierzył że zagłada słabszych gwarantuje przetrwanie
silnych

Zgodnie z ewolucjonizmem podpartym słowami Lutra po diable
nie macie bardziej zaciętego brutalniejszego wroga wielki jest
nad nimi gniew Boży przez wrzutnie w dachu dezynfektor wrzuca gaz

Cieszy go że robota nie jest brudna i nie odczuwa swądu palonych ciał
zrobi to za niego Sonderkommando napiętnowane syte i pijane
to są ostatnie dni karnawału bestia jest u bram


 




 

 

Index wierszy