WIELKI DŻIHAD

Konie bułane W dolinie Kathmandu
jurty i szerokie stepy
Ludzie riksze z Kalkuty
od dobrej Teresy
Przemierzyliśmy cały Pendżab
dotarliśmy do Kaszmiru
Tam przesiedliśmy się
na latające dywany

Królestwo wielkich mogołów u dołu
to te liliputy W Suracie okręty
zakotwiczyły by przewieźć nas
w bezpieczne dalekie lądy
Uwalniając od światłych potomków
Czyngis-chana zza mgły Od wojen
religijnych przeciwko niewiernym
którzy nie wierzą w prawdę jedyną
Na którą wyłączność mają
oświeceni barbarzyńcy

Choćby ci od kalifatu
obrzeży nowej ustrojowej zręby -
Rakiji pić nie powinni mężczyźni
A kobiety chodzić w minispódniczkach
które wynikają z braku wstydu
Tak jak czytanie kamasutry
Oglądanie rzeźb erotycznych
z Khadżuraho

A tu już Iberia Toledo uderzenie
precyzyjne w szyje* Sury pozwalają
niewiernym przetłumaczyć
dobitniej Tak naucza mułła
ze szkoły koranicznej mały dżihad
a Bóg (przecież) jest Wielki!

 

*
'Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą,
to uderzcie ich mieczem po szyi;
a kiedy ich całkiem rozbijecie,
to mocno zaciśnijcie na nich pęta.'

Koran, Sura 47, Wers 4



 

 


 

 

 

Index wierszy