voodoo
namalowany tygrys lśnił jak blacha falista
na misternie wgniecionych dachach szeleszcząc
w laterytowych domach
pośród palm wiatru i kurzu
drogą w słońce dotkliwą obieżyświat spocony
schłodzone piwo w jednym z barów
przydrożnych śnić
w obrazach Celnika Rousseau
wyczuwałem świąteczność niedzielnych poruszeń
życie zaczynało się w cieniu
tu jest całkiem inaczej zwyczajniej
skwar nieznośny tropików
minibus do Togo przez checkpoint’y
kontrole paszportu
konieczne jest szczepienie
przeciwko żółtej febrze na malarie
preparat Lariam i moskitiera
w Lomé spędzamy czas
na gromadzeniu artefaktów to fetysz podróżny
„trzy razy szepnąć Ty jesteś mój
podróżny amulet! i wetknąć patyczek”
by poczuć potencjał
nasionka hebanowca „na dobry sen
wzmożony intelekt” w strzelistym cieniu baobabu
dwie muszelki kauri na szczęście
2004