Tuptuś Niedzielny
w siedmiomilowych butach czarnych lakierkach
przemierzył wszystkie światy wiejskie gościńce
ulice miast skwery rozświetlone neonową aureolą
miejsca słynące rozlicznymi cudami
gdzie dogmaty przychwycone na gorącym uczynku
nie istniały a za odpust zupełny nie pobierano
pieniędzy całkiem inaczej wyglądał duch święty
wcale nie był oklapnięty skamieniały
wolałby niedzielną zabawę w remizie strażackiej
alpagę oznaczoną na dwa palce niż wsłuchiwać się
przy konfesjonale w grzechy które w człowieku
starym drzemały na kominku nieczynnie i od czasu
do czasu wprowadzały go w błąd
bajając o półprawdach które w wynalazku gutenberga
gdzie jozue zatrzymuje słońce i księżyc by pobić
nieprzyjaciół swoich w zgodzie z wolą najwyższego
manna zleci z nieba stanie się cud zło zostanie
zniszczone na górze armageddon król nie jest nagi
nikt nie rzuci pod własne stopy własnych szat
możemy spać spokojnie