Trup

Zniknąłem z tego świata dla którego byłem śmieciem
i odrazą dla wszystkich aż do tej chwili
gdy w mocy odnalazłem się w Nowym Jorku
miasto promieniało energią
płynę promem na wyspę wolności
widzę zamglone wieżowce Manhattanu

Pomyślałem gdzieś tam czekają proste przyjemności
opisane w książce Świnia w Prowansji
przestałem żyć samotnie i nie jestem zmęczony
chcę dużo zrobić tyle rzeczy muszę zmienić
by nie czuć już ciężaru głowy zbyt pełnej
będąc trupem trzeba sobie poprzypominać
zapomniane rzeczy z całego życia

Tak mówiłem do siebie szukając słów które wygłoszę
przed ludźmi w domu aukcyjnym Sotheby's
będą zawstydzeni mędrcy licytując mój krzyk
z mordu rytualnego w dalekiej Polsce
tak zwycięży niemocne

 

 


 




 

 

Index wierszy