Tato

Wygląda na to że niewiele przede mną życia,
moje oczy są pełne towotu, mam starte zębatki
szorstkie dłonie i twardą szczecinę.

Terminal lotniczy mnie nie tyczy, nie polecę
na żyzne wyspy, mój biotop w terrarium wysechł,
w terenie pustynnym wilgotność jest bardzo niska.

(Mam w dupie Świątynie Opatrzności a w niej
muzeum dziedzictwa narodowego w zbawczym
planie krzyża)

Gdy ból stanie się nie do zniesienia, dokonam
na sobie eutanazji, jeżeli nikt mnie od chronicznego
bólu nie uwolni, to i od śmierci nie powstrzyma.

Z kamieni nie uczynię chleba, przemieniłem tylko
słowo, ono stało się moim ciałem, lecz nie wiem
Co się z nim stało?

Nie rzucę się w dół, by na rękach noszono wielbiąc,
i wszystko było moje, jak
okiem sięgnąć.



 

 

 


 

 

 

Index wierszy