szyfry wojny to nie g.i. joe
jesteśmy załogą g.i. joe, jemy płatki
kukurydziane śniadaniowe przy stole.
listy twoje te które doszły do mnie
czytam po wielokroć, gdy mijam kanion
przepastny oznaczony we współrzędnych.
ty znalazłaś ostatnio samotnego
psa na wai-ki-ki ja zaś śnię o arizonie,
tanie owocowe wino nie służy mi,
alkohol jak sama wiesz piję w nadmiarze.
niusy są szyframi wojny, niewiadomo
jak długo utrzymamy ten przyczółek.
transformers wszystkie zabawki
schowamy do pudła i na drugi dzień,
rozstawimy je ponownie.
na rozkaz staną waleczne armie,
wojna nigdy nie jest czystą zagrywką.
niesubordynacja przywołuje figurkom
pluton egzekucyjny.
a ja zastanawiam się na trzeźwo,
kogo jeszcze będzie można ocalić.
bądźmy roztropni jak węże w zygzaku,
nieskazitelni jak podniebne gołębie.
czasami pijani rozpaczą,
gdyż nie wszystkich można będzie ocalić.