Śnieg w Hebronie

Jakie to wzruszające!

Nieznośna lekkość śmierci jak ukłucie zatrutym wrzecionem
po którym się zasypia
Oleander o otwartych oczach z głową przypominającą arbuz
którego dosięgła kula

Trup cuchnie chce się wymiotować a trzeba go umyć tak by
nie mogli stwierdzić czym został ugodzony
umierał długo puściły mu wszystkie zawory więc śmierdzi
to jest obrazek niesielankowy

Na fotce terrorysta z pośmiertnym wzwodem to takie zabawne
wybuch powyrywał mu nogi i ręce
za nieprzyzwoite gesty bezbrzeżne inferno wybrzmiewało
muzyką techno

Pięć minut żalu i skruchy drut kolczasty i zapalona świeczka
podbudowani moralnie bo przeżyliśmy Auschwitz
urządzamy młodym bohaterom wycieczki do odległego Szoah
tak by utwierdzić w słuszności obrony oblężonej twierdzy

Jest tunel i w tle odległe światło zapalonej latarni będącej
częścią wnętrza nie można tej krwi z rąk zmyć zmienić
trajektorii strzału do młokosa który upadł gdy inne dzieci
rzucały kamieniami

A myśmy byli tacy podbudowani w dzień sądu gdy radowało
się nasze Kibucu po drugiej stronie muru

 




 

 

Index wierszy