płynąc
I
tętniło miasto nordowy wiatr w butelce
niósł posmak słodowej whisky z lowlands
fiordy ulic destylarnie topniejące lodowce
czynią azymut stawiającym pierwsze kroki
gorące białe noce w towarzystwie kobiet feta
w pomiętej pościeli przy requiem mozarta lub
bolero ravela można równie zmysłowo językiem
dźwięki serenad przywoływać które są dla ucha
czymś milszym niż
II
niż domowy gieroj naszewo wriemieni zwycięzca
w papierowych gienierałach od złotych lampasów
z placów defilad i wiecznych rozjazdów
kółko graniaste wielokanciaste to coś więcej
niż palców pięć na które złożyli świątobliwi
pięć donosów na bresz
III
za kwiaty młode girlandy w poecie złotoustym
który przyklęknął do stóp a w ustach czerwoną
lilie miał jakby róże dla osamotnionej kobiety
małe riki tiki tak jak znaczek błękitny mauritius
aromat wanilii mordoklejka savoir vivru oczarował
nie jedną z pań a pięć i poszły one w ślinę z nim
IV
w mieście przechodnim jest tylko jeden kształt
nikt nie chwyta wiatru w żagle wszyscy zgrabnie
i jednomyślnie