Miesiąc Świętomichalski

Kwitną wrzosy pajęcznik snuje nitki babiego lata,
wiatr je układa zaplątuje we włosy, ptaki szybują
wysoko, szykują się do odlotu te które jeszcze
nie odleciały, ja też odchodzę w czas przeszły,
czas powrotów na wzgórza zielonych traw, złocistej
niwy.

Ty na górze Alverno w Toskanii gdzie serafiny
i stygmaty począłeś Franciszku, nie ma już głupich
na to, i żadne reformy nie odnowią tego syfu.
A ciebie tak jak mnie, zamkną w domu wariatów,
lub wykorzystają by walczyć z wolnomyślicielami.

Tymi którzy nie wierzą w potęgę wyobraźni
„Nie wierzą w Boga, bo nie wierzą w krasnoludki”
jedni i drudzy nie ulegają rojeniom, bo prawdę
można tylko między karty bajek włożyć.

Tu nic magicznego się nie wydarzy, no chyba że
przy konfesjonałach pobudują bankomaty, tak jak
stacje bazowe maszty telefonii komórkowej, przy
podwyższeniu Krzyża Świętego.

Drugi raz będziesz musiał zawisnąć by mógł się
triumf zbawienia powszechny dokonać.
By koniec
mógł się stać początkiem końca, bo żaden ubogi zakon
żebraczy, nie powstrzyma odstępców i czasu paruzji,
założyłem zgromadzenie i postanowiłem je rozwiązać.


 

 

 


 

 

 

Index wierszy