Matylda
Matylda pokazuje swe wdzięki
zmysłowo się pręży przeciąga jak kot
Jest subtelną osobą chodzi własnymi
ścieżkami Zadaje się z dachowcem
bez grosza przy duszy poliglotą
Ma gdzieś konwenanse brak ogłady
wielokrotne zdyskwalifikowanie
w krajowym championacie kotów
rasowych Poetów od serenad przed
jej domem malarzy malujących
płaskie landszafty
Oknem na oścież spogląda na ogród
wypielęgnowany dłońmi pielęgnic
śniących jezioro Tanganika
które mogłoby być co najmniej
równe powierzchni Belgii tak od
Burundi po Zambię
Nie ma sawanny jest jedwabnik
na liściach morwy z której będą
smaczne konfitury A z kwiatów
czarnego bzu powstanie naleśnikowy
deser którego walory smakowe
przypadły do gustu cesarzowi
Franciszkowi Józefowi z dynastii
Habsburgów
Uczę się dzięki Matyldzie pięcioma
zmysłami form składowych z głębi
flory i fauny poprzez kształty
kolory i smaki Przez linie serca
organ myślowy poznawać światy