LOS FRIDOS
Fridzie Kahlo
Viva la vida !
Namaluj małpy i zielone kaktusy na ramieniu papugę,
która uwielbia alkohol i przylatuje do patio,
żeby sobie łyknąć piwa albo tequili, obok cytryn.
Szczekają psy, radość w małych prywatnych obrazach
w błękitnym domu, nago przechadzasz się po ogrodzie,
jesteś moją świętą biblią. Kobietą sypiającą z kobietami,
ukrytą w jednym z dwudziestu ośmiu ortopedycznych
gorsetów, niczym żółw. Jeszcze nachodzą mnie sny,
w których jestem transetką do wszystkiego, uwielbiam
lateks i brokaty.
Nie potrafię udawać męskiej szorstkości, naśladować
samczego tembru głosu, lubię się pieprzyć, mam taki
mały pieprzyk obok ust jak Monroe, jeżeli samotność
to tylko we dwoje.
Zamieszkałbym za zasłoną twojego buduaru, kobiety
inne by dla mnie nie istniały. Tylko prześwity, falbany,
kwieciste koronki, róże, żaboty, uwielbiam twoją
garderobę.
Stałbym się jedną z twoich sióstr, rdzenną wieśniaczką,
równie prostą ale nieprostacką, po nas zostaną małpy,
koty, kolorowe papugi i ostatnie arbuzy, nic ponad
ślady i tropy, engramy.