Leonidy
Jak brzmiałyby moje wiersze w języku telugu,
ponoć jako Atma nie rodzę się i nie umieram.
Nie widziałem pałacu Dożów ani też nie byłem
w ogrodzie Epikura, w którym kontemplowano
szczęście. Nora jest moim domem,
nic nie trwa wiecznie rzeczy piękne są ulotne,
również ulotna jest epoka lodowcowa,
widoczny na sferze niebieskiej rój meteorów
przemykający listopadową nocą,
w gwiazdozbiorze gdzieś opodal obłamanego
lwiego pazura.
Mógłbym tak dalej ciągnąć, jak nieistniejący
stan zapalny trzustki z nadużywania alkoholi,
na wyspach nieistniejącej wstrzemięźliwości,
w bólu istnienia.
Mój układ limfatyczny w zwycięstwie apoptozy,
a boli mnie jak Ebola, jak jasna cholera!
nie wiele ma starość wspólnego z romantyzmem.