LAST MINUTE
Od pierwszej do ostatniej chwili pośród monastyrów
które kształtował deszcz i wiatr pod niebem Kapadocji
gdzie sady i winnice
Baśniowe kominy miasto podziemne wyżłobione w tufie
tu jaskółki skalne są jak eremitów nomada
Człowiek bezdomny potrafi utrzymać potrzebę posiadania
i oswajania przestrzeni jaką jest jego ciało
Pamiętam skalisty Ałtaj z pojedynczymi wyspami białych
szczytów gościnnych Buriatów z północnej Mongolii
hodowców reniferów wyznawców szamanizmu z gór Sajańskich
Mieszkańców lamajskich klasztorów strażników żywych
ekosystemów
A tu wszystko zamiera biednemu wiatr zawsze wieje w oczy
gdy idzie pod górkę przesypuje się w klepsydrze piasek
i bolą oczy od łez W walonkach i czapce uszatce przysypia
śni ostatni sen w przydrożnym rowie o końcu zimy