Kompozycja symultaniczna
Urodziłem się w dniu narodzin Mickiego Rourke
oswajam paranoje przygotowuję się do stanu wojennego w wersji
“pandemicznej” na niebie smugi kondensacyjne
rząd rozpyla truciznę by osłabić moją odporność stąd duszności
bóle głowy wysypka pod skórą pełzają robaki
Szykuję się na przymusowe szczepienia mają zgładzić czterdzieści
procent populacji krematoria będą działały 24 godziny na dobę
a resztę zaczipują jak to robią z czworonogami
To lepsze jest niż stwierdzenie że jestem wrakiem człowieka
i moje życie chyli się ku katastrofie
Obrazy zlewają się z tłem trudno jest je odróżnić dla mnie znaczą
one bardzo wiele poprzez nie mam łączność z najgłębszymi
wartościami bytu to moja nić most Być lub nie być w ostatnie dni
to istny przepych czy pośród ogromu innych sztuk ona będzie
świecić? przepłynie przez szkło alabastrowe o śnieżnobiałej
barwie gdy w dni zwątpienia mnie skurwysyna ogarną boleści
jak kobietę bóle rodzenia