Karmazynowy Król

Nie patrzę w życiu dalej niż jutrzejszy dzień
wiem że nie uda się przeskoczyć tego iluzorycznego muru
mylnie nazwanego akweduktem
muzealnym artefaktem obdarzonym czcią przez oświeconych
oddzielającym sztukę wysoką od niskiej

Już braknie siły by zrobić baranka i głową przebić ścianę
czterdzieści lat minęło nie czas na młodzieńcze mrzonki
w postaci odrobiny luksusu dla mieszkańca slamsów

Pojutrze będzie nicość w imię Belzebuba wypędzałem złe duchy
ciało obsiądą muchy plujki Larwy pożeracze protein
dadzą świadectwo że już mnie nie ma
zostaną tylko resztki ale nie na długo gdyż powstając z prochu
obrócę się w pył ominie mnie Palatyn dropsy od dilera
niezrozumiałe masy

 

 

 

 

 

 


 

 

 

Index wierszy