Fawela

na wzgórzu sąsiadujemy z dzielnicą bogaczy
gdzie lśniące domy które są jak rancza utkane
niebieskością basenów

dla rozbrykanych bogatych hipisów śniących
słodkie malibu karnawał w rio jeden z dwóch
światów

trzeba ich posiadłości chronić całodobowo
monitoringiem nasze lepianki domy z tektury
i blachy zrównać z ziemią buldożerami

przed niewygodnym sąsiedztwem oddzielić
wysokim murem przed wylęgarnią robactwa
bo jest duszno i są przeludnione dystrykty

grasują uliczne gangi złodzieje zabójcy
zboczeńcy dilerzy narkotyków od nich kupisz
lub nie kupisz towar

przejeżdżając limuzyną za kuloodpornymi
szybami chcąc uniknąć złych przygód i powrócić
na plaże copacabany

by uderzyć w puby drogie hotele polecieć
helikopterem nad betonowym chrystusem który
obejmuje tętniące życiem miasto

bogacze dostąpią współczucia nałożą na hizop
gąbkę pełną octu
biedni doznają uczucia spełnienia
w obrzędzie oczyszczenia






 

 

 


 

 

 

Index wierszy