FABRYKA SNÓW

Andy Warhol

Możesz być tutaj gwiazdą masz swoje
piętnaście minut w lustrzanym odbiciu
tu gdzie korzeń figowca który rośnie
w odmiennym kierunku dostajesz dyspensę

Gałąź puszcza pąki bo lato już blisko
zbliża się czas wydawania owoców Drzewo
uosabia kosmos Płat skroniowy mieści
percepcje słuchu funkcje leksykalne
i semantyczne oraz obraz pamięci

Puszki zupy Campbell's bo byłem głodny
i odkąd sięgam pamięcią znam jej smak
zaś oko opatrzności na wizerunku banknotów
dolarowych jest stąd że modliłem się
do tego samego co wy Boga

Krzesło elektryczne bo byłem niepokorny
wypadki drogowe zamieszki rasowe
próbne wybuchy nuklearne kataklizmy
nie były z mojej winy

W nadziemiu przeplatają się gałęzie
pięciu żywiołów: Ziemi Wody Powietrza
Ognia i Eteru budulca ciał niebieskich
elementu duchowego

Podziemie jak kameleon który ma swoje
ulubione kolory chroniąc się pod fasadą
nędzy

Przeplatają się ze sobą symbiotyczne
struktury uporządkowane formy
sprawują kontrole ''nad zewnętrzną mocą
surowcami maszynami bronią''

Opierają się na walce o zysk materialny
gwiezdnych wojnach nakładaniu na ludzi
i kraje posiadające mniej zasobów ciężarów
nie do udźwignięcia

Wewnętrzna moc jest w dotyku smaku związku
zmysłowym śmiechu zapachu ekstazie której
nie da się kontrolować

Pośród różnych odmiennych preferencji
Magów i świętych zamieszkujących wnętrze
płatu w oku cyklonu przy 231 East 47th
Street

Gdzie gra Velvet Underground dają sobie
w kanał przestrzenie srebrne lśniące kamienie
kamień na kamieniu na zicher

A banan jak banan zaprojektowałem bo Chiquita
to jest dopiero jazda lubiłem mu go ssać
Na ogromnej kanapie niczym Budda na lotosie

Ty tu czysty jak kwiat lotosu który wyrósł
z mułu i błota nie mający ani drobiny brudu
w sobie nie zapadłeś w sen zimowy
drzewo odżyło zaczęło wypuszczać liście
bo lato było blisko!





 

 

 


 

 

 

Index wierszy