Entropia

Śnię samego siebie, kiedyś obudzę się z tamtej strony
bo nie przestałem wierzyć że mogę wyplątać się z siebie
by doznać jasności, w charczącym radiu płynie kołysanka
Rosemary.

To ja jestem antychrystem, oddzielam owce od kozłów,
nie przynoszę pokoju, nie walczę o prawo do wieszania
na masztach dźwigów morderców i cudzołożników,
przepisuję z księgi umarłych do księgi życia.

Imienia swojego Pana szukajcie w googlach, oni znają
wasze zwyczaje, wynikiem wyszukiwań personalizują
reklamę, by dobrać tę właściwą zgodną ze statystycznym
profilem.

Wygooglujcie nieznajomych by sprawdzić czy posiadają
odpowiednie geny i są równi wam,
lukratywnym przedsięwzięciem zaindeksować cały świat,
linki sponsorowane.

Ten sam Plac Tiananmen po drugiej stronie muru
to uosobienie spokoju, turyści pośród lśniących zabytków
ani jednego czołgu,
walczymy w Indiach z Polio sprzedając im swój produkt.

 




 

 

Index wierszy