Dom służebny

w sadzie rosły czereśnie wyjadane
przez zlatujące z okolic chmary szpaków
które przysiadywały w konarach drzew

tworzyły apostrofy chrapliwe przywołujące
jarmarczne pieśni wędrownych dziadów
proszalnych

węgłowane na obłap bele bierwion ułożył
na podmurówce z głazów i gliny jeszcze
świętej pamięci pradziadek który
zbudował ten dom służebny dla swej
przyszłej żony

gdy powrócił ze zsyłki na sybir
był już ciężko chory nigdy nie ogolił
białej brody umarł na galopujące suchoty

których się nabawił w obozie pracy
na rosyjskiej dalekiej północy w obwodzie
archangielskim był człowiekiem prawym
osierocił trójkę dzieci





 

 

 


 

 

 

Index wierszy