Dies irae
Nic nie zdarza się naprawdę
taśmy filmowe wyblakną celuloid ruchome sekwencje
pójdą w niepamięć nikt nie wspomni że żyłem
nim zawisłem na klamce w łazience szpitala psychiatrycznego
tak jak Sara Kane prosząca o miłość niedostępną
w świecie dla którego byłem workiem bokserskim cały w nieskończonych
odcieniach siności
Widzowie łaknęli paczki popcornu klaszcząc sycili się odrąbywanymi rękoma
zęby wyplułem przed obdarciem ze skóry nim pod prysznicem
zostałem wraz z innymi obmyty z fekalii przez doktora
który się uśmiechał i szeptał że eksperyment zakończony bo Pieśń
nad pieśniami miała być drogą przez mękę