Człowiek niepotrzebny
I
Nie ma już tej osoby która oglądała telewizje
czytała gazety świat nie nosi choróbska w odmianach
dziesięciu plag egipskich co spędzało nam sen
z powiek i bolało
Powyrywać trzeba było chwasty a co się człowiek
namęczył i przybrudził w tym niszowym zapiecku
utyrał Gdzie ośla łąka za wychodkiem koło złotego
środka
II
Spoczął pod wełnianym pledem śniąc o plemieniu Himba
gdzie dużo żon duże pogłowia bydła w sercu Namibu
wszystko ma swoją tożsamość
Rano księżycowy krajobraz jaskinie i klify dalsza
pustynia efemeryda zaćmienia jętka majowa na hebanie
Lipa w cukrze mój panie lipa w paczkach Kolec na stołku
Kolec w stawie krówki w mroku Pamiętna nitka
III
Zenek pasował tu jak pięść do nosa gdyby nie jego
renta to byśmy nie trzymali starego zniedołężniałego
chuja wysłuchując jego chorych rojeń że nów
Że on nie jest piątym kołem u wozu a czas ludzi
niegodziwych minie A tymczasem przeminął sam
zostawił ojcowiznę a my kwitowaliśmy jego rentę
na dwoje
On leżał już w ziemi nie rozstąpiło się morze
ani nie zdarzył się inny cud starannie umyliśmy ręce
zasiedliśmy do stołu i odetchnęli