Cyrk Słońca
Alegria
Nasz słoneczny cyrk tu ćwierkają ptaszki
słychać dzwonki i bębny z Afryki
rozbrzmiewa śpiew minstrela
rekwizyty gotyckie łuki, gigantyczna kopuła
pod którą kolumny i balustrady,
symbol nieznanego
w krzywym zwierciadle w czerwonym
aksamitnym fraku przewodnik z berłem
garbus Fleur, stąpa po scenie
mającej kształt głowy salamandry,
cztery elementy jesienna paleta kolorów.
Jest tu orkiestra klaunów z orszaku,
piosenkarka w białej sukni z krynoliną
w peruce a`la Madame Pompadour
i jej czarne alter ego
są mówiące zwierzęta, dziwolągi, potwory,
małpki, tańczące ptaszyska.
Radość jak błysk życia
pod sufitem na dróżkach trapezu akrobacje
tancerz na szarfie wygląda niczym
tybetański mnich,
na arenie piruety, koziołki, salta
i skoki na trampolinie, żonglerka pałkami,
maczugami, ogniem, by rozgonić
ciemność.
Marsz radości co śmieje się śmierci
w twarz, zielona nimfa celebruje życie
stopą i ruchami bioder robi Hula-hoop,
jesteśmy pod niebem tylko chwile,
obwozi siłacza king konga siła pociągowa
przytwierdzone do drutu
nostalgiczne ptaki w klatkach,
on podnosi ich i wóz.
Jeden rozwija drabinę sznurową
zawieszoną nad niebieską płachtą nieba
mającego otwór,
a drugi z walizką klaun ożywił kapelusz
i płaszcz,
wyruszył w podróż para buch, a koła poszły
w ruch, znalazł w kieszeni list
i podarł na małe kawałki, z których powstał
śnieg, przyszła dla domków zima,
czerwony nos zamieć i nawałnica,
bo zmienny jest los.
Królowa sceny i jej dwór tworzą show
stary porządek padł, zebra zrobiła patataj
zawiał wiatr przyszedł do pani list
skradła go małpa.
Klauni ciągną za line,
można zrobić ewolucie na drążku,
iść na szczudłach, wyginać z gracją ciało
tak jak ci o niebieskich włosach,
gdy rozbłyskują lampiony i grają dzwonki.
Wyśnił was wszystkich, ten
co został wzięty przez mechanicznego ptaka
i przeniesiony w górną część drzewa,
teraz patrzę na efektowny skok w siatkę,
przejście przez ramę lustra.