CHMURY

Pozdrawiam was wszystkich, którzy
na pewno umrzecie, również Ciebie,
naczynie z kryształu górskiego,
ostatni Adamie.

Czaszko z pęcherzykami i żyłkami,
ze śladami zaginionych kontynentów,
w niebieskim sklepieniu kolebkowym.

Okręcaną masz głowę płaszczem,
leżysz w ziemi koło wsi Miednoje,
twoja ruchoma żuchwa, łuki jarzmowe,
oczodoły błyszczą światłem
rozproszonym.

W podstawę wrzeźbiony pryzmat
świetlnych wiązek, miękko i matowo,
po przejściu przez szyby mleczne
o kształcie elipsy „Jak duch trumny,
Smutkiem dumny”

w ostatnich sekundach w których giną
drobne szczegóły.
Światło blade, przywołuje śmierć
i zmartwychwstanie.

Strzał w potylicę pod Ścianą Śmierci
przy bloku jedenastym, skok z dachu
bez asekuracyjnej liny,

gdy ma się lat 13 lub 33, a życie
jest w rozkwicie, po śmierci być może
nastąpi drugie życie, wolne od
ludzkich małości.





 

 

 


 

 

 

Index wierszy