Bitwa o Peleliu

my piechurzy siedzimy w okopach patrząc
śmierci w oczy jeżeli zginę nie pójdę do nieba bo jestem
ateistą nie przybyłem tu dla mojego kraju
który dał mi nieśmiertelnik i kilka szczytnych haseł
że bóg i ojczyzna jest wrzesień-listopad 1944
krew ma kolor czerni i jest ziemista

nie bierzemy jeńców bo przestano dawać urlopy
oni też nie biorą jest tylko zabijanie
zdarza się kanibalizm kiszki marsza grają obydwu
walecznym stronom powstaje wielkie pęknięcie w morale
ciała wrogów się bezcześci wyrywa złote zęby
obcina członki czasami znajdujemy w kieszeniach
zdjęcia żon i dzieci

niebawem szturm na wzniesienia szczyty zębatych
iglic wąwozy niecki dolin jaskinie ufortyfikowane
przez tych którzy zamierzają walczyć do końca
jak rozwścieczone gniazdo os z doliny śmierci
ktoś przegra lub wygra lecz „nie ma zwycięzców
tam gdzie są zwyciężeni”




 

 

 


 

 

 

Index wierszy