Biennale w Wenecji

Kiełki oziminy wyłaniają się nieśmiało spod warstw
śniegu, rosną tu jakby na przekór trudnym czasom.

Ponoć zieleń jest ulubionym kolorem schizofreników,
oni biegając po ziemi boso szukają pierwszych oznak
wiosny.

Biorąc leki regularnie doświadczą błogiej remisji,
otoczenie opętanych przez moce tajemne
nie będzie się gorszyło poranno-wieczornym wyciem.

A przecież głową muru nie przebijesz, kustosz
i ciało rady programowej gremialnie oznajmią tobie
że otwarte drzwi nie bywają otwarte.

Niemożliwe jest pokonać konceptualne kompozycje
z pleksiglasu, obiekty które wynikają z ducha czasu.

Czytają przy tabliczkach co chciał powiedzieć nam
uznany artysta, ten który tworzy w zgodzie
z podobnymi sobie.

A ty głupi Jasiu w tej koszuli białej idź w pole
może znajdziesz wodę żyjącą, ludzie ci jej nie dadzą
bo zwiódł ich blask fleszy.

Nieprzywykli czynić nic dobrego gdy nie widzą ich
bliźni, jesteś z innej gliny, na brak profesjonalizmu
nie ma w świecie miejsca.





 


 

 

 

 

 

 


 

 

Index wierszy