Bez znieczulenia

nie pił całkiem trzeźwo stanął mój podmiot pod ścianą
to tak jak gra w lotki trafić w balon pierwszy kamień
od miłośników pięknego słowa bo zupa była za słona

z prawej flanki doleciał kamień od moralnie poprawnych
moce ciemności krwawiły gdy synowie światła linczowali
niezapobiegliwie ja też byłem murzynem

mieszkałem w bezbożnej dzikiej afryce gdzie czarownice
i seks wyuzdany i biły tam-tamy byłem też żydem zabij
bo jestem mało poważny mam nieżyt jelit aids i kiłę

wędruję z planety na planetę wszędzie to samo liczą
kupczą zwiedzają chwalą najjaśniejszy majestat władzy
słynący cudami a ja konałem naprawdę

rząd dusz przyglądał się beznamiętnie mordercy moi
staną się nosicielami dobrej nowiny oni? a jakże
inaczej ktoś musi zgarnąć tantiemy i profity z tej
ostatniej wieczerzy przy której zebrali się
padlinożercy



 

 

 


 

 

 

Index wierszy