Betania

Pobiec ku oknu i przez roztrzaskane drewno
i szyby ruchem jeszcze słabszym po wytężeniu
wszystkich sił przestąpić framugę.


Otwieraj mordę, i żryj macioro !
nie wychodź na podwórko, na zawołanie sraj
bo zrobię ci syfon, jak tej
starej rupieciarze wyschłej na sucharek,
porobiły ci się odleżyny, gnijesz
od środka.

Dziś piątek więc czas na kąpiel,
jesteś za powolna musisz mieć szybsze ruchy,
rzygać się chce patrząc na twoje ciało,
przyjdą do ciebie kolędnicy gdy zamknie
się wieko dębowej jesionki.

I wreszcie człowiek w tej strefie
zapowietrzonej odetchnie świeżym powietrzem,
nie będzie twojego smrodu czuł ze zgniłej
cipy.

Odejdź od okna i leż nie ściągaj pieluch,
bo ręce przywiążę sznurkiem, nie wypatruj
rodziny, oni ciężko pracują na chleb
nie mają czasu na takie jak ty.



 


 

 


 

 

Index wierszy