Asertywność
dla G.W.
Gdyby tak stać się dla ludzi niewidzialnym,
przechodnie nie zwracaliby uwagi jak na bezdomnych
mających domek w tekturowym pudełku odległej Japonii,
tobie to nie grozi, bo tu nikt nie śpi
na ulicy.
Czasu miałoby się nagle dużo,
można go poświęcić lekturze pustynnych miraży
z tysiącem dobrych rad: jak zachować pracę, przestać
być pariasem, wspiąć się na szczyt drabiny,
by uszczknąć coś z dóbr i doskonałości.
Musisz nauczyć się Grzesiu podkładania świni,
nie zaś prostackiego mordobicia godnego troglodyty,
duszenie osób niepełnosprawnych nie przystoi,
nie przynosi chluby, podobnie jak przywłaszczanie
cudzej własności.
Czy nie tego uczyła cię Mama, która
pod wpływem mocy radia, krucjaty rodzinnego różańca
dzielnie zwalcza szatana, walczy o wolność ojczyzny
w niedziele przy zakupach w hipermarkecie.
Trzeba bardziej się maskować,
aby doświadczyć dobrobytu ciułać i chować w skarpetę,
pić za cudze wznosząc toast za własne zdrowie,
być jak chorągiewka, której wiatr nic nie kosztuje,
gdy się opłaca uchodzić za przyjaciela.